fbpx
TU I TERAZ

Medytacja. Spojrzenie okiem obserwatorki mniszek.

Znacie to uczucie, kiedy jesteście na pierwszym etapie przyswajania nowej wiedzy, wasz umysł jest jak brzytwa, chłoniecie, chłoooniecie jak gąbka, tak, że pojawia się przyjemne uczucie jasności, pełna koncentracja i szersze widzenia sprawy?

 

Wielu dorosłych mających na głowie setki spraw do załatwienia (rachunki, ZUS-y do zapłacenia, zakupy do zrobienia, klienci do obsłużenia…), zapomniało, jak to jest czuć PUSTKĘ w głowie.

 

 

Czy jesteście w stanie przyrównać swój umysł do czystej kartki, otwartej na całkiem nowe doświadczenia?

Czy wychodzicie poza rutynę, schematy?

Czy macie w sobie wolę zrobienia czegoś więcej niż przysłowiowe minimum i do następnego…?

 

 

W dzisiejszych „instant” czasach coraz ciężej jest wejść w stan koncentracji. Gdy myślimy o rozpoczęciu świadomego wyciszania się pojawiają się przeszkody. Jest przecież tak wiele technik, które znów czegoś od nas wymagają… trzeba zrobić research, przyswoić, znów zużyć zasoby energii…

Najlepsze rzeczy dostajemy od życia za darmo.

 

A co jeśli można wyostrzyć umysł bezboleśnie, natychmiast i…. za darmo?

Spokojnie.

To nie jest reklama kolejnego „genialnego” kursu, jak zwiększyć potęgę umysłu i odnaleźć wewnętrzny spokój…. za jedyne 300 zł !

Narzędzie mamy dane od urodzenia, za free.

MEDYTACJA wraz z oddechem działa na każdego.

 

 

Ale ! Co jeśli narazimy się na dziwne moce? Co możemy stracić?
Z pewnością poczucie bezsilności i otępienia ! Nie stracimy za to wiary (w Boga… cokolwiek w co głęboko wierzymy). Medytacja nie kłóci się z żadną religią.

 

Medytacja staje się modna. To dobrze. Pod jej wpływem ludzie odnajdują lepszą wersję siebie. Odgrzebują w sobie wartość, którą warto dzielić się z innymi.

 

Medytacja niestety też generuje wielu „specjalistów”. Wiem, jak łatwo przekroczyć granicę zwykłego dzielenia się doświadczeniami i wejść na grząstki grunt głoszenia nauk, nie mając ku temu odpowiedniej wiedzy. Dlatego dzielę się tylko tym, co zaobserwowałam u innych bardziej doświadczonych w tym temacie osób.

 

 

JAK MEDYTOWAĆ

 

Po prostu tak, aby czuć zbawienne działanie medytacji.

Ha! Prosto pisać.

Ależ to jest proste !

 

Pokazały mi to mniszki w Tajlandii. Medytowałam z nimi codziennie wieczorem o tej samej godzinie przez 2 tygodnie. I wiecie co? Zakładałam oczywiście, że będą to dłuuuuugie, niemal wykańczające „normalnego” człowieka sesje. Rzeczywistość okazała się wspaniała, kojąca i naprawdę zachęcająca do dalszej praktyki.

 

Każda medytacja wyglądała tak samo. Zaczynaliśmy od pełnego szacunku przywitania. Następnie najstarsza mniszka Phukkini w olbrzymią werwą, pomysłem i żartem opowiadała nam po angielsku przeróżne historie. Płynący z nich dystans i życiowe mądrości ciężko opisać słowami. Ton opowieści nie był ani trochę patetyczny, co jeszcze lepiej oddawało sens buddyjskich nauk:

 

„Bierz życie takim jakie jest…nie przywiązuj się do niczego…żyj tu i teraz…bądź samodzielny, radosny i wdzięczny…”

 

Po części „gadanej” nasza duchowa przewodniczka nastawiała budzik w smartfonie (tak! te mniszki były naprawdę nowoczesne) na 10-15 minut medytacji w zupełnej ciszy. Nie było afirmacji, wizualizacji, medytacji prowadzonej… po prostu zbawienna cisza. Dźwięk dzwonku „medytacyjnego” oraz smartfonowego oznajmiały nam, że medytacja dobiegła końca. Za każdym razem byłam zaskoczona. To już po wszystkim? Czas, jakby stawał w miejscu. Pamiętam, że najdłuższa medytacja trwała około pół godziny. W odczuciu było to dla mnie dosłownie 5 minut.

 

 

Mamy zatem zarys medytacji idealnej w moim osobistym odczuciu.

 

Jak to przełożyć na codzienność? Jak poradzić sobie bez wsparcia mniszek, wyjątkowego miejsca, zapachu, dźwięku świerszczy i szumu rzeki?

Spokojnie. Nie potrzeba wyjątkowych okoliczności „przyrody”, żeby medytacja „wyszła”.

 

U mnie sprawdza się medytowanie w sposób podobny do tego, który zaobserwowałam w Tajlandii. Moje najwspanialsze medytacje to te ciche, poprzedzone słuchaniem czegoś co wprowadza mój umysł w dobre wibracje/jogą, a potem już tylko cisza. Zauważyłam, jednak, że czasem usiedzenie w miejscu jest dla mnie wyjątkowo trudne. Wtedy absolutnie się nie zmuszam się do tego. Chodzę, lekko się przeciągam lub robię głęboki stretching. Robię to, czego najbardziej potrzebuje moje ciało i…. medytuję. Czasem najlepszą opcją jest ruch, kilka podskoków, zatrzymanie na chwilę oddechu, czy wręcz przeciwnie – kilka bardzo żywiołowych wdechów i wydechów. Innym razem sprawdzi się bezruch. Warto dopasowywać medytację pod siebie, a nie być więźniem jednej określonej metody.

 

 

I najważniejsze!

Jak to robić… żeby myśli nie przychodziły do głowy podczas medytacji?

Jak tłumaczyły mi mniszki, myśli będą pojawiać się zawsze. Z czasem coraz rzadziej, a przerwa między jedną a drugą będzie coraz większa. Nie mniej najprostszym i najskuteczniejszym sposobem jest skupianie swojej uwagi na oddechach – na tym, jak z każdym wdechem powietrze wchodzi przez nozdrza, a z każdym wydechem wychodzi. Można też skupiać się na czubku nosa czy punkcie między brwiami.

 

 

Na koniec chciałbym podzielić się z Wami nauką Phukkini, która towarzyszy mi na co dzień oraz pozwoliła mi wyjść bez „obrażeń” z relacji, które musiały się zakończyć. Przytoczę ogólny sens. Bardzo chciałabym mieć zapisane każde słowo z tamtego wieczoru:

 

Jesteśmy, jak te drzewa, które mają wspaniałe, silne i głębokie korzenie. Korzenie te stanowią nasz fundament, dzięki któremu możemy żyć samodzielnie, świadomie, życiem pełnym wartości, bez konieczności opierania naszej wartości na drugim człowieku. Człowiek to nie huba. Człowiek z natury nie jest pasożytem. Człowiek ma w sobie wszystko, czego potrzebuje do szczęścia, a gdy to pojmie dozna prawdziwej szczodrości drugiego człowieka.”

Namaste

 

 

I jeszcze na sam koniec, pół żartem pół serio, o tym jak medytacja zmniejszyła przestępczość w USA w czasach kryzysu 😉

 

 

Podzielcie się swoimi doświadczeniami z medytacją tutaj, na FB lub IG <3 Jestem bardzo ciekawa, co najlepiej sprawdza się u Was.

 

Roślinne propozycje z ebooka – pyszne, odżywcze i gotowe w mig!

 

 

Chcesz nauczyć się indywidualnie, jak komponować zbilansowane wege posiłki? Zróbmy to razem – prosto i skutecznie!

 OFERTA DIETETYCZNA

 

Potrzebujesz planu żywieniowego, z którym możesz ruszyć już TERAZ?

 2-TYGODNIOWY JADŁOSPIS WEGAŃSKI 2100 kcal

2-TYGODNIOWY JADŁOSPIS WEGAŃSKI 1700 kcal wraz z modyfikacjami WEGETARIAŃSKIMI

 

A może szukasz inspiracji i wiedzy?

Poznaj swoją kobiecość i walory roślinnego odżywiania dopasowanego do cyklu miesiączkowego. Raz na zawsze pożegnaj się z wahaniami nastrojów i PMS!

32 ROŚLINNE PRZEPISY EBOOK DLA KOBIET “W zgodzie z cyklem menstruacyjnym”

 

Previous Post Next Post

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply